1 mar 2010

Miało być aktualnie i jest. Jest też szczerze i prosto. [about a photojournalist], X.2009 - III.2010

 
5 miesięcy temu podjęłam ogromnie trudną dla mnie decyzję. Zaczęłam pracę w redakcji gazety codziennej. Zamiast stażu z możliwością dalszej bardzo dobrze płatnej zresztą pracy w agencji reklamowej. Zrobiłam to wbrew specjalizacji wybranej w czasie studiów /projektowanie graficzne/, wbrew woli rodziców i wbrew temu co o tym pomyśle sądziła zdecydowana większość moich znajomych. ZROBIŁAM TO DLA SIEBIE. Po raz pierwszy w życiu zrobiłam coś w 100% dla siebie bo tak chciałam i tak mi mówiła moja intuicja. Było mi strasznie ciężko, dalej bywa, ale nie narzekam, nigdy nie miałam z górki. To uczy pokory w życiu - co jest ważne. Czasem myślałam, że gdybym w ogóle nie miała styczności wcześniej fotografią to byłoby mi znacznie prościej. To czym się zajmowałam w czasie studiów artystycznych i kursu kreatywnej fotografii, fotografia studyjna, praca w ciemni fotograficznej i laboratorium fotograficznym, wykonywanie zdjęć dyplomowych legitymacyjnych, paszportowych w punkcie foto w ubiegłe wakacje okazało się mieć niewiele wspólnego z tym do czego musiałam przywyknąć. Nie doceniałam fotoreportażu tak jak na to zasługuje. 

Na początku pracy usłyszałam to czego jak się potem przekonałam bardzo potrzebowałam, a co tylko pozornie jest takie oczywiste: TO TWOJE ŻYCIE. NIKT GO ZA CIEBIE NIE PRZEŻYJE. MASZ PRAWO Z NIM ZROBIĆ TO CZEGO TY CHCESZ. [dziękuję W.M.]. Znalazłam to co chcę robić tak długo jak będę mogła. 
Lubię ludzi, lubię robić zdjęcia, lubię chodzić [czasem muszę biegać, żeby nadążyć z pracą magisterską, dyplomem i gdzieś jeszcze wcisnąć życie prywatne]. 
Ale warto, bo kocham swoją pracę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz